Trochę na fali wszechobecnego tematu planowania, który pojawił się niezawodnie jak zwykle przy okazji przejścia ze starego roku w nowy, powstaje ten post.
Mam, -my jednak nadzieję, że tym razem uda się ugryźć temat od trochę innej strony i sprawi to, że zrobi Wam się troszkę lżej na początku drugiego tygodnia roku lub kiedykolwiek to będziecie czytać.
Planowanie celów, osiągnięć lub marzeń, jak kto woli. To teraz temat numer jeden na styczeń. I jak Wam idzie? Bo mnie beznadziejnie, kupiłam planer, zaplanowałam pierwszy tydzień i połowy rzeczy nie zrobiłam, bo było co innego do roboty. Jestem jedną z tych osób które długo lub krótko falowe planowanie raczej kończą w strefie marzeń lub na zakupieniu wspomnianego plannera. Nie oznacza to wcale, że jestem osobą niezorganizowaną, o nie umiem w logistykę i robienie wielu rzeczy. Jednak po krótkiej refleksji okazuje, się, że gdybym pomyślała o swoich działaniach w szerszym/ przyszłościowym kontekście to wcale nie musiałbym tyle robić, albo to co robię miałoby większą skuteczność. I tutaj dochodzę do punktu gdzie już wiem jak ważne jest myślenie o przyszłości, a właściwie o tym co i jak by się w niej chciało robić.
I wszystko pięknie i jesteśmy już na tym etapie…tylko cholera, dlaczego te plany, cele pomimo odhaczenia tzw. must to dusów nie spełniają się…i pojawia się frustracja. Mam przeczucie, że nie jestem odosobnienia w przeświadczeniu, że kolejny rok minął a moje taneczne marzenie lub cel nie doszły do skutku. Cokolwiek by to nie było, light motyw(jak ktoś mi zwrócił uwagę) tanecznika szpagat występ na scenie, warsztaty w nie swojej szkole, nagrywka z ulubionym instruktorem… Mam nadzieję, że Wy wszyscy spełniliście swoje taneczne marzenia Jeśli jednak nie, to mam kilka sposobów na to jak poradzić sobie z frustracją wywołaną niespełnieniem.
Z góry uprzedzam, że jest po dobrej radzie na każdy poziom taneczny, tak by każdy mógł się jakoś do tematu odnieść.
Kolejny rok minął i jak się nie zapisałeś na kurs tańca, tak nadal Cię tam nie ma
Nic, nie szkodzi. Kursy startują przez cały okrągły rok, więc jeśli wolisz siedzieć w zimie w domku popijając herbatę z sokiem malinowym to jest okej. Nie wiem czy wiesz, ale samo puszczenie muzyki i gibanie głową w jej rytm już można zaliczyć jako tańczenie. Pomimo wielkiego dobra jakie tej społeczności zrobiły programy taniec z gwiazdami lub filmy taneczne, to miały swój niedobry wpływ też. Jednym z tych wpływów jest myślenie wszystko albo nic, to znaczy albo tańczysz jak primabalerina albo wcale, zero półśrodków. A taniec jak język nie lubi ograniczeń i nie zaczyna się mówić od zdań podrzędnie złożonych, a od pojedynczych słów. Także potraktuj swoje gibanko podczas gotowania jakby to były zadania z duolingo. Naprawdę, uwierz Ty, albo powiedz nie tanecznym znajomym, że już sam taki ruch jest dla nauki tańca dobry i dużo im da. Sprawi, że jak przyjdą na zajęcia nie będą się bali próbować powtarzać ruchu po instruktorze, lepiej będą czuli swoje ciało przez co będą koniec końców szybciej się uczyć. Dodatkowo może to super zrobić ich tanecznej wyobraźni i wspomóc późniejsze kształcenie stylu.
Także jeśli nie tańczysz nic, a pogibiesz się przy kotlecie masz cel na ten rok zaliczony.
Już tańczę, ale nie robię postępów…
Zacznijmy może od czegoś budującego. Polecam pytanie pomocnicze Czego nauczyłem, -łam się w tym roku?
Odpowiedź na nie może nie być dla Was łatwa, zwłaszcza jeśli cały rok, prześlizgaliście się na poziomie średnio-zaawanswanym, ale…
może udało się Wam na jakieś imprezie poprosić partnerkę, ra na dużo wyższym poziomie i zatańczyliście cały kawałek? Tu sukces, pomimo, że mały. Każdy taki taniec, jeśli będziecie uważni na pewno Was czegoś nowego nauczy. Tutaj podpowiedź, jak tańczycie z kimś lepszym od siebie szukajcie rzeczy które możecie sobie od tej osoby podebrać, które się Wam podobają. To nic złego się inspirować. Nikt nie każe, Wam tego tańczyć, ale wyuczenie się nowego ruchu zawsze poszerza zakres naszych tanecznych kompetencji. A może byliście po raz pierwszy na dużych warsztatach, albo odważyliście się zgłosić do nagrywki po zajęciach, albo poszliście na zajęcia z innej techniki.
Nie każde zajęcia, warsztaty, wyjazd, będą w Was owocowały głową pełną nowych inspiracji lub nawet zachwytu nad czymś nowym. Do momentu aż tak jest chłońcie to, bo to miłe uczucie jest Jednak jeśli gdzie w środeczku macie poczucie, że już nic nowego się w waszym tanecznym życiu nie wydarza, to albo jest czas by wyjść z rutyny, albo wybrać się na zajęcia podstawowe To naprawdę w gorsze dni buduje kiedy widzisz, nie tyle o ile jesteś lepszy od kogoś, ale jaką drogę przeszedłeś by być tu gdzie jesteś tanecznie. Ponieważ większość z nas trochę empatii w sobie ma, to nie znęcamy się nad początkującymi pokazując ile nie potrafią, ale raczej się budzi w nas ciepłe uczucie do nas samych. Jeśli tak nie macie to polecam pouczyć się takiej uważności na siebie samego, naprawdę pomaga.
Miałem, -łam być gwiazdą, ale nie jestem…
Nie wiem czy innych instruktorów to też dopada,ale mnie na pewno. Frustracja, że nie tańczę jak najlepsi z nas i na pewno to przez to dalej się w swojej karierze tanecznej nie posuwam. Może to moje odczucie, ale odnoszę wrażenie, że my w naszym światku mało mówimy o tym, że chcemy iść dalej. Jakby każdy się wstydził amibicji. Jakby jej posiadanie było równoznaczne z tym, że musisz zdobyć swój cel teraz już natychmiast. Że wieloletnia praca to nie dla Ciebie.
I tak oto w ten prosty sposób własną pracę deprecjonujemy, zapominając ile obowiązków niekiedy mamy obok tańca. Albo ile różnych styli równolegle uprawiamy. Jasna sprawa, że tańcząc ich kilka nie będziemy robić takich postępów, więc nie będziemy tak dobrzy jakby się chciało. Czasem nam nasze ciało na to nie pozwoli. To wtedy też mu się dostaje. Niekiedy to z kolei emocje nas trzymają w szachu i ni huhuhu nie ma drogi naprzód, bo walczysz z własną głową.
Nie wiem jak inni, ale mnie się często udaje wpaść w taki stan. Wtedy przestaję widzieć spełniające się marzenia. A kilka w zeszłym roku mi się spełniło. Dopiero robiąc postanowienia na nowy rok, zorientowałam się, że ze mnie tępa dzida, że sobie sama braw nie dałam, za ciężką pracę.
I cały ten wywód miał do tego właśnie zmierzać. Tak noworocznie, chciałabym Nas Tancer-zy, -ki zaprosić do tego, żeby każdy sobie choć o swoich trzech osiągnięciach tanecznych z poprzedniego roku pomyślał. Żeby może te osiągnięcia były zaproszeniem do dalszego rozwoju. Szczególnie zachęcam do pomyślenia sobie o tych nieoczywistych osiągnięciach.
Żeby tylko na myśleniu się nie skończyło, to zachęcam każdego kto dotarł do końca tego tekstu żeby podzielił się swoim osiągnięciem i planem z nim związanym na ten roku.
Pamiętajcie wymyślcie sobie cel realny, albo przynajmniej miły w dążeniu do niego Mam takie małe marzenie, że będziemy wracać do tego posta co roku i pisać sobie o sobie miłe rzeczy. (Jeśli ktoś ma problem z wymyśleniem, może przez małpkę poprosić swoje psiapsi taneczne o pomoc. O dziwo Ci co stoją z boku widzą nas niemal zawsze lepiej niż my siebie samych).
Żeby nie było, że zachęcam, a sama nie robię to ja zacznę…
W zeszłym roku zrobiłam Tanecznik z Magdalena Kochmańska i będę dalej robić i uwaga w tym roku posty z tekstem będą pojawiać się regularnie